* * * * * *
*Firmeza*
- Możemy tak zrobić, chociaż wolałbym żebyś nie robiła za przynętę.
Doszliśmy na miejsce, był to wielki stary magazyn. Ja byłam ubrana w swój strój do walki. Alex nie był ubrany tak jak ostatnio, tym razem na kamizelkę miał założoną białą, bluzkę pod ciemnym płaszczem z kapturem z jasnoniebieskimi krawędziami, dwoma sznurkami z zawieszkami w kształcie tarczy zwisającymi z kaptura i widocznym złotym symbolem po lewej stronie klatki piersiowej, a także proste, luźne ciemne spodnie schowane wewnątrz sznurowanych butów. On chciał już iść ale ja musiałam się przygotować.
- Zaczekaj.-powiedziałam do niego.
- Myślałem, że ci się spieszy.
- No bo mi się spieszy, ale nie uważasz, że najpierw powinnam przywołać żywioły?
- Masz rację.
Zamknęłam oczy i po kolei przywoływałam żywioły. Najpierw woda, potem ogień, później wiatr i ziemia. Na koniec skupiłam się na piątym żywiole, czyli błyskawicy. Czułam jak każdy z nich po kolei do mnie przybywał łącznie z błyskawicą. Dotąd zamknięte oczy, powoli otworzyłam, ujrzałam wszystkie żywioły w postaci kul w różnych kolorach. Woda-niebieski, ogień-czerwony, wiatr-biały, ziemia-zielony, a błyskawica-żółty. Po chwili żywioły zaczęły się łączyć. Powstało oślepiające światło. Przymrużyłam oczy. Po paru chwilach zagasło. Otworzyłam oczy i zobaczyłam piękny miecz, ciągle się tworzący z żywiołów. Po chwili był już cały zrobiony. Był srebrny. Głowica była ostra. Trzon miał prosty, jelec był podobny do skrzydeł. Do nich były przyczepione klejnoty w różnych kolorach. Głownia również była prosta. Chwyciłam miecz prawą ręką. Był niezwykle lekki. Idealnie pasował do mojej ręki, było miejsce jeszcze na drugą rękę. Chwyciłam go oburącz. Czułam jakby był przedłużeniem moich rąk. Zaświecił się, światło skierowało się do mojego paska i powstała pochwa. Była granatowa ze srebrnymi wzorami.
- Unmei-usłyszałam głos Alexa, o którym kompletnie zapomniałam.
- Co?
- Ten miecz nazywa się Unmei.-był w szoku, tak jak ja.
- Skąd wiesz?
- Jest legendą, wielu ludzi go poszukiwało i wielu zginęło, legenda głosi, że tylko prawdziwy władca żywiołów zdobędzie ten miecz, z którym związana jest pewna przepowiednia.
- Jaka przepowiednia?
- Nie mogę ci powiedzieć.
- Aha. To co ruszamy?
- No.
Włożyłam miecz do pochwy i ruszyliśmy w stronę magazynu. Zatrzymaliśmy się przed drzwiami. Spojrzeliśmy sobie w oczy.
- Będziesz ostrożna?
- Będę, obiecuje.
- Dobrze.
- Skąd będziesz wiedział kiedy wejść?
- Nie przejmuj się tym, po prostu się dowiem. Tylko pamiętaj o jednym.
- O czym?
- Nie pozwól żeby poniosły ciebie emocje.
- Będę pamiętać.
Otworzyłam drzwi i weszłam do magazynu. Nasz plan był bardzo prosty, ja odwracam uwagę Slade'a, a Alex ratuje Młodych Tytanów. Szłam cały czas prosto. Czułam obecność żywiołów. Po chwili dotarłam do wielkiej sali. Po lewej w wielkich, pomarańczowych kulach byli zamknięci Tytani. Udawałam, że mnie to nie rusza. Szłam dalej. Dotarłam do połowy i usłyszałam jego głos za moimi plecami.
- Już myślałem, że nie przyjdziesz. Już chciałem wysłać do ciebie wiadomość
Odwróciłam się w stronę Slade'a. Stał całkowicie wyluzowany przy drzwiach.
- Musiałam się zastanowić jakim żywiołem skopać ci dupę.
- Nie powinnaś być taka pewna siebie.
- No widzisz, jednak jestem, masz jakiś problem z tym?
- Mi to nie przeszkadza, tylko, że to twoi przyjaciele są uwięzieni.
- Właśnie dlatego tu przyszłam.
Nie traciłam czasu na dalszą rozmowę z nim, tylko od razu zaatakowałam. Otoczyłam swoje pięści ogniem i ruszyłam na niego. Atakowałam bez przerwy, ale i tak ani razu go nie uderzyłam. Oberwałam z kopa w lewe ramię. Odsunęłam się trochę. Przywołałam wiatr, który natychmiast zaatakował. Wezwałam ziemie i spowodowałam trzęsienie ziemi, niestety ten dupek utrzymał równowagę. Przestało wiać, a on skierował w moją stronę potężny strumień ognia. Przywołałam wodę i również zaatakowałam strumieniem. Kiedy żywioły zderzyły się powstała para. Stałam w bezruchu i czekałam na kolejny atak, długodystansowy, ogniem. Ale nic takiego się nie stało. Po chwili z pary wyłonił się Slade uderzając mnie pięścią w brzuch. Wyplułam trochę krwi, poleciałam przez cały magazyn uderzając z dużą mocą w ścianę, powodując wgniecenie. Upadłam na kolana, plując krwią.
- Firmeza!-krzyknął ktoś z prawej strony, spojrzałam tam i ujrzałam Alexa.
- Nic mi nie jest!-odkrzyknęłam, nadal plując krwią.
- O, widzę, że masz pomocnika, wykończę go jak tylko się poddasz.-oznajmił z uśmiechem na twarzy Slade.
Cholera, ten debil się odsłonił. Nie mając już siły upadłam na podłogę, leżąc na prawym boku. Oczy mi się same zamykały. Nie wiem czemu ale nagle straciłam całą swoją moc.
Nie trać wiary w siebie.
Usłyszałam męski głoś w mojej głowie. Otworzyłam powoli oczy. Powoli wstałam na chwiejnych nogach.
- To ja jestem twoim przeciwnikiem!
- Widzę, że za mało oberwałaś, mogę jeszcze się z tobą pobawić.
Zaczął do mnie podchodzić,nagle przede mną pojawił się Alex.
- Zostaw ją.
- Nie wtrącaj się w nie swoją walkę, sama chce jeszcze ze mną walczyć więc siedź cicho.
Odepchnęłam Alexa w bok.
- Dam ci dodatkową motywacje.-uwięził Alexa w pomarańczowej kuli jak i Tytanów, którzy zostali już przez chłopaka uwolnieni.-Jeśli przegrasz oni zginą.
Chyba żarty sobie ze mnie robi. Wkurzył mnie i to na maksa. Poczułam ogromną złość, wyciągnęłam miecz i ruszyłam na niego z krzykiem. On również dobył miecza. Zaczęłam atakować, nie myśląc o niczym innym jak o wgranej dla przyjaciół.
*Alex*
Na szczęście byłem obok Robina. Nagle usłyszałem krzyk, o ona krzyczała ale na szczęście ze złości, a nie z bólu. Spojrzałem na nią i zobaczyłem coś niezwykłego. Jej uszy wydłużyły się trochę. Źrenice zwęziły, wyglądając jak oczy smoka. Kły wydłużyły się, paznokcie również razem z włosami. Jej ruchy były teraz płynne jak w tańcu, tak jakby nie robiła niczego innego przez całe życie poza walką. Ciosy były coraz silniejsze. Jej siła wzrosła, a całe jej ciało otaczała niebieska poświata.
- Gość ma przechlapane-powiedziałem
- Czemu?-zapytał Robin.
- Ponieważ, właśnie odkryła kolejną swoją moc, teraz jest niepokonana.
Była niesamowita. Parę razy upadła ale za każdym razem się podnosiła. Miała ciętą ranę na brzuchu oraz na łydce. Pojedynek równych sił, po chwili przekształcił się w jednostronną walkę po stronie zwycięstwa dziewczyny. Po pewnym czasie Slade upadł. Podniósł się i otrzepał.
- Tym razem wygrałaś, ale następnym razem nie będzie tak łatwo.
Kule zniknęły, a ona schowała miecz z powrotem do pochwy i upadła na podłogę. Podbiegłem do niej, a Tytani za mną.
- Wracajmy do domu.-powiedziała z uśmiechem.
Wszyscy złapaliśmy się za ręce, a ja przeniosłem nas do wieży.
Alex ubrany w bitewny strój.
Unmei
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz