środa, 7 stycznia 2015

Blizny i tatuaże

*  *  *  *  *  *

*Firmeza*

- Jak się czujesz?-zapytał z troską.
- Szczerze czy kłamstwo?
- Tym razem szczerze.
- A wiesz co ci powiem?
- Nie wiem, ale pewnie zaraz się dowiem.
- Nawet dobrze.
- To fajnie.-uśmiechnął się do mnie ukazując białe uzębienie.-Podjęłaś decyzje?
- Tak, idę z tobą.
- Ale?
- Dasz mi tydzień.
- Dobra ale pamiętaj, że tu chodzi o twoje życie.
- Będę pamiętać.
Nagle moje ręce od łokcia do nadgarstka, zaczęły się świecić. Światło zniknęło i dopiero teraz zauważyłam znaki na nich. Spojrzałam na chłopaka w niemym pytaniu.
- Spotkałaś wilki-żywioły?
- Tak, ale skąd wiesz?
- Sam je spotkałem, to one powiedziały mi o tobie. Te znaki oznaczają, że możesz je przywołać w każdej chwili, że Unmei należy do ciebie oraz, że władasz WSZYSTKIMI żywiołami.
- Jak to WSZYSTKIMI? Nawet pobocznymi?
- Tak ale musisz wiedzieć z jakich żywiołów pochodzą, nazwę i mniej więcej wygląd.
- Co oznacza "Unmei"?
- "Przeznaczenie", ponieważ wielu ludzi wiązało z tym mieczem swoją przyszłość.
- A te znaki?-wskazałam na moje ręce.
- Na prawej od góry jest "Suiton", co oznacza "woda", potem "Katon", czyli "ogień". Ten znak co jest podzielony na pół i znajduje się na prawej i lewej ręce to "Raiton", czyli "błyskawica". Na lewej od dołu: "Futon", czyli "wiatr", a na samej górze "Doton", czyli "ziemia".
- Tak nazywają się wilki.
- Imię każdego z nich oznacza żywioł, którym jest dany wilk.
- To po japońsku?
- Tak.
- Mam jeszcze jedno pytanie.
- Jakie?
- Czego ty nie wiesz?
- Wielu rzeczy.
Po chwili do sali wszedł Robin.
- Dzięki za info.-powiedział.
- Nie ma za co.-Alex uśmiechnął się do Robina ale ten uśmiech był fałszywy.
- Jakie info?-zapytałam.
- Miałem mu przekazać jak się obudzisz.
- Kiedy ty...?
To tajemnica.
Usłyszałam jego głos w mojej głowie.
- Jak się czujesz?-zapytał przywódca.
- Dobrze, a gdzie reszta?
- Odpoczywają.
- Ty też powinieneś.
- Ja już odpocząłem.
- Dobra, widzę, że wszystko w porządku więc ja się zmywam. Do zobaczenia.-uśmiechnął się do mnie, a ja odwzajemniłam uśmiech.
- Dzięki za pomoc Superbohaterze.
- Przyjemność po mojej stronie, Księżniczko.-po tych słowach po prostu zniknął.
- Mogę już stąd wyjść?-zapytałam.
- A dobrze się czujesz?
- Tak.
- Dobra. Poradzisz sobie?
- Tak.
- Okej. Przyjdź później do salonu.
- Ok.
Wyszedł z sali. Chwile odczekałam, wstałam i zakręciło mi się w głowie. Z powrotem usiadłam, poczekałam chwilę i znowu wstałam. Ruszyłam do mojego pokoju. Cały czas kręciło mi się w głowie. Weszłam do pokoju i na łóżku zauważyłam mój miecz. Zapewne Alex go tu przyniósł. Usiadłam na łóżku i wyciągnęłam go z pochwy. Był piękny. Promienie słońca przepięknie odbijały się od ostrza. Włożyłam miecz z powrotem do pochwy i odłożyłam na półkę obok książek. Z szafy wzięłam świeże ciuchy i poszłam się umyć. Po zakończonym prysznicu, cała goła podeszłam do lustra. Spojrzałam na swoje odbicie z podniesioną głową. Kiedyś nie przejmowałam się jak wyglądem bo nie miałam dla kogo,a dla siebie nie było warto. Teraz miałam przyjaciół, miałam dla kogo żyć.Moje długie prawie na całą długość pleców, brązowe włosy były cudowne. Niebieskie oczy z czarnymi obwódkami, pełne usta, talia klepsydry, duże jędrne piersi i długie nogi. Skromnie mówiąc byłam ładna. Moje znaki, a raczej tatuaże na rękach w kolorze szafiru dodawały uroku. A rany powstałe w wyniku walki ze Slade'em dodawały jeszcze więcej uroku mimo, że były paskudne. Rana na brzuchu zaczynała się od lewej piersi, ciągnęła się nad pępkiem, a kończyła na prawym boku. Nie była głęboka, ale do płytkich też się nie zaliczała. Blizna po niej będzie symbolem mojej pierwszej walki na miecze. Druga rana była nieco płytsza i znajdowała się na prawej łydce. Na szczęście nie była długa. Ubrałam się i wyszłam. Poszłam do salonu, tam na mnie czekali już wszyscy Tytani. Natychmiast podbiegli do mnie Bestia i Gwiazdka, Cyborg był trochę spokojniejszy, za to Raven i Robin stali w miejscu. Gwiazdka i Bestia przekrzykiwali się przez siebie tak, że nic nie zrozumiałam.
- Niech jeden powie!-w końcu wydarł się na cały głos Cyborg.
- A o co chodzi?-zapytałam.
- Jutro przyjeżdża wesołe miasteczko-powiedziała Gwiazdka z entuzjazmem.
- A Robin powiedział, że jak nie będziesz chciała iść to nie pójdziemy.-dokończył Bestia.
Spojrzałam na Robina, a on tylko wzruszył ramionami i się uśmiechnął.
- Z wielką chęcią pójdę.
- Super!
- Wiedziałem, że się zgodzi!
I znowu zaczęli krzyczeć. Po chwili Robin ich uspokoił. Przez resztę dnia graliśmy, oglądaliśmy i robiliśmy inne dziwne rzeczy. Było na prawdę fajnie. Będzie ciężko mi ich opuścić. Nie wiedziałam jeszcze jak mam im to przekazać ale na szczęście mam jeszcze na to tydzień. Na razie się tym nie przejmowałam, skupiając uwagę na zabawie z przyjaciółmi.

2 komentarze: