* * * * * *
*Firmeza*
Oczy otwierałam powili. Gdy wreszcie mój wzrok się wyostrzył zobaczyłam, że znowu leżę w sali szpitalnej. Usłyszałam ciche pikanie. Okazało się, że to kardiogram. W sali nikogo nie było. Przymknęłam oczy i czekałam aż w końcu ktoś mnie stąd zabierze. Po chwili drzwi otworzyły się i ujrzałam dwie postacie. Otworzyłam szerzej oczy i rozpoznałam Alexa i Robina.
- Hej, Księżniczko.-odezwał się niebiesko włosy.
- Witaj, Książę. Ciesze się, że nic wam nie jest.
- Wyglądasz gorzej od nas.-zaśmiał się Robin.
- Bywa.
- Jak się czujesz?-zapytał z troską Alex.
- Szczerze czy kłamstwo?
- Kłamstwo.
- Jak nowo narodzona.
- To dobrze.
- A ktoś może wpadł na pomysł jak usunąć ze mnie mikrosondy?
- Alex ma pewien pomysł.-spojrzałam na chłopaka z wytrzeszczonymi gałami.
- Nie patrz tak na mnie. Czasami uda mi się wymyślić coś genialnego.-uśmiechnął się do mnie, a ja dopiero teraz zauważyłam białe kły. Czy on kiedyś przestanie mnie zaskakiwać?
- Co to za pomysł?
- Nie wiem czy podołasz temu zadaniu.-albo mi się wydaje, albo on się ze mną droczy.
- Muszę najpierw je poznać.
- Ewentualnie mogę ci powiedzieć.-nie, jednak mi się nie wydawało.
- Powiesz albo skopie ci dupę.
- Dzieci, możecie przestać się droczyć?-odezwał się Robin, o którego istnieniu kompletnie zapomniałam.
- Możemy.-odpowiedzieliśmy równo, spuszczając głowy, żeby po chwili je podnieść i zacząć się śmiać.
- Dobra ale tak na poważnie co to za pomysł?-zapytałam.
- Wystarczy, że przywołasz wszystkie żywioły.
- Dobra.
Zamknęłam oczy i zaczęłam przywoływać wszystkie żywioły. Nie było to łatwe, ponieważ mikrosondy Slade'a zablokowały moją magiczną moc. Po chwili poczułam słabą obecność żywiołów. Cały czas próbowałam uwolnić większą moc ale nie byłam w stanie. Nagle ogarnęło mnie zmęczenie. Nie miałam siły na nic. Zerwałam połączenie, a dalej nie wiem co się działo bo ogarnęła mnie ciemność.
Cały czas próbowała się połączyć z żywiołami, czułem jak bardzo się stara, lecz jej to nie wychodziło. Po chwili moc, którą wcześniej czułem osłabła. Po paru sekundach, odczyty z kardiogramu przemieniły się w linie prostą. Robin chciał do niej podbiec ale nie pozwoliłem mu.
- Co ty robisz?! Trzeba jej pomóc?!
- Po pierwsze: uspokój się. Po drugie: nie potrzebuje naszej pomocy. Nie jesteś tak przeszkolony jak ja i nie czujesz mocy pochodzącej od innej istoty, nie wiesz tego ale jej magiczna moc nie zniknęła więc nie umarła.
- A co może sobie odpoczywa?!
- Nie zbiera moc, nic jej nie jest, jej serce przestało bić, bo magowi jej klasy na kilka minut może się zatrzymać żeby zebrać moc. Musimy w nią uwierzyć.
- Jesteś pewny.
- Tak. Możesz wykorzystać tą przerwę i powiedzieć reszcie Tytanów jak wygląda sytuacja.
- Dobra, ale zawołasz mnie jak się obudzi?
- Tak.-i wyszedł.
Mam nadzieję, że nie przyjdzie jej do głowy żeby się poddać. Siedziałem i patrzyłem na jej ciało czekając aż w końcu się obudzi.
Otworzyłam oczy, ku mojemu zdziwieniu stałam, a nie leżałam. Wokół mnie panowała absolutna ciemność. Po paru minutach moje oczy przyzwyczaiły się do mroku ale i tak nic nie zauważyłam. Po chwili zauważyłam pięć postaci zbliżających się do mnie. Gdy były bliżej zauważyłam, że to są wilki. Każdy miał inny kolor sierści. Pierwszy od lewej miał złotą sierść, otoczoną błyskawicami. Kolejny miał sierść w kolorze wody i był nią otoczony. Sierść trzeciego była szara, a gdzieniegdzie miał powplatane liście. Następny był cały z ognia. Wygląd ostatniego ciężko opisać bo był półprzezroczysty. Nie wiedziałam co mam zrobić. Wilki były coraz bliżej. Ustawiłam się w pozycji obronnej.
- Nie chcemy zrobić ci krzywdy.-odezwał się niebieski wilk.
- Kim jesteście?
- Jak ja nienawidzę tego pytania.-tym razem powiedział szary wilk.
- A zatem jak powinno brzmieć pytanie?-zapytałam się go.
- Określenie "kim" bardziej pasuje do ludzi, a my do nich się nie zaliczamy. Więc pytanie powinno brzmieć: Czym jesteście?
- Dobra, zatem czym jesteście?
- A jak myślisz?-włączył się do rozmowy złoty wilk.
- Wyglądacie jak wilki ale nimi nie jesteście, prawda?
- Dobre rozumowanie, tak samo jak ty wyglądasz jak człowiek to nim nie jesteś, to my nie jesteśmy wilkami chociaż jesteśmy do nich podobni. Dużo istot, które nas widziały nazywały nas wilkami. Tak na prawdę jesteśmy wilkami ale jednocześnie nimi nie jesteśmy.-wyjaśnił mi czerwony wilk.
- To w końcu czym jesteście?
- Wilkami, ale nie takimi zwykłymi. Jesteśmy żywiołami w postaci wilka.-odezwał się ten półprzezroczysty.
- Łał. Niesamowite.
- Dobra, kwestie tego czym jesteśmy mamy wyjaśnioną. Teraz pora na coś trudniejszego.-powiedział złoty.
- Jak macie na imię?
- Ja mam na imię Raiton.-przedstawił się złoty wilk.
- A ja z kolei Suiton-odezwał się niebieski.
- Ja Doton.-szary.
- Jestem Katon-czerwony.
- Futon, miło mi.-oznajmił z uśmiechem półprzezroczysty
- Miło mi was poznać, ja jestem Firmeza.
- Wiemy kim jesteś.-oznajmił Katon.
- Czy wszyscy wiedzą kim jestem oprócz mnie?-zapytałam z irytacją.
- Nie wszyscy, tylko ci którzy powinni, a poza tym władasz pięcioma żywiołami czyli powinniśmy ciebie znać. A poza tym czekaliśmy na ciebie setki tysięcy lat.-wyjaśnił mi Raiton.
- Ale czemu na mnie czekaliście?
- Bo jesteś wyjątkowa, pomimo tego, że wiele ludzi władało żywiołami my czekaliśmy tylko na ciebie. Tylko ty jesteś w stanie przywołać nas w pełnej postaci.-oznajmił Doton.
- Ale wcześniej powiedzieliście, że ludzie nazwali was wilkami czyli już ktoś was widział.
- Tak, ale jeszcze nikt nas nie mógł przywołać do świata magii w prawdziwej postaci.-wyjaśnił Suiton.
- Aha. Mam pytanie.
- Jakie?-zapytali wszyscy równo.
- Czy ja... umarłam?
- W pewnym sensie tak, ale tylko po to żeby za chwile obudzić się wolna od tych cholernych mikrosond i spotkać się z nami.-powiedział Suiton.
- To dobrze.
- Musisz już wracać, ale przed tym zawrzyjmy układ.
- Jaki?
- Będziesz mogła nas przywołać kiedy zechcesz.
- A w zamian?
- Nie zapomnisz o nas.-lekko się zarumieniłam.
- Pewnie, że nie zapomnę. Co teraz?
- Uderzymy w ciebie mocą naszych żywiołów, po chwili obudzisz się w normalnym świecie, o ile można go tak nazwać. Ale nie możesz nikomu powiedzieć o nas, chyba że to będzie nagły wypadek. Ewentualnie twój chłopak może się dowiedzieć.
- To nie jest mój chłopak.-mój rumieniec trochę mocniej się zabarwił.
- Jeszcze zobaczymy, a i mamy dla ciebie jedną radę.
- Jaką?
- Idź z Alexem. Gotowa?
- Tak.
Zamknęłam oczy i czekałam aż uderzą we mnie żywiołami. Po chwili poczułam uderzenia, sądziłam ze będzie bolało ale to było przyjemne, czułam jak moja moc wraca. Usłyszałam jeszcze jak mówią: "Do zobaczenia" i zasnęłam po to żeby po chwili się obudzić w realnym świecie.
Strasznie długo się nie budziła. Już zacząłem się denerwować kiedy kardiogram odczytał bicie jej serca. Po chwili pojawiło się światło w różnych kolorach. Jej ręce zaczęły się świecić. Pomiędzy łokciem, a nadgarstkiem zaczęły pojawiać się znaki. Po dwa na każdą rękę. Jeden był podzielony na pół i znajdował się na oby dwóch rękach. Kiedy światło zniknęło, obudziła się.
- Witaj wśród żywych, Księżniczko.-powiedziałem do niej z uśmiechem.
- Hej, Książę.
- Hej, Księżniczko.-odezwał się niebiesko włosy.
- Witaj, Książę. Ciesze się, że nic wam nie jest.
- Wyglądasz gorzej od nas.-zaśmiał się Robin.
- Bywa.
- Jak się czujesz?-zapytał z troską Alex.
- Szczerze czy kłamstwo?
- Kłamstwo.
- Jak nowo narodzona.
- To dobrze.
- A ktoś może wpadł na pomysł jak usunąć ze mnie mikrosondy?
- Alex ma pewien pomysł.-spojrzałam na chłopaka z wytrzeszczonymi gałami.
- Nie patrz tak na mnie. Czasami uda mi się wymyślić coś genialnego.-uśmiechnął się do mnie, a ja dopiero teraz zauważyłam białe kły. Czy on kiedyś przestanie mnie zaskakiwać?
- Co to za pomysł?
- Nie wiem czy podołasz temu zadaniu.-albo mi się wydaje, albo on się ze mną droczy.
- Muszę najpierw je poznać.
- Ewentualnie mogę ci powiedzieć.-nie, jednak mi się nie wydawało.
- Powiesz albo skopie ci dupę.
- Dzieci, możecie przestać się droczyć?-odezwał się Robin, o którego istnieniu kompletnie zapomniałam.
- Możemy.-odpowiedzieliśmy równo, spuszczając głowy, żeby po chwili je podnieść i zacząć się śmiać.
- Dobra ale tak na poważnie co to za pomysł?-zapytałam.
- Wystarczy, że przywołasz wszystkie żywioły.
- Dobra.
Zamknęłam oczy i zaczęłam przywoływać wszystkie żywioły. Nie było to łatwe, ponieważ mikrosondy Slade'a zablokowały moją magiczną moc. Po chwili poczułam słabą obecność żywiołów. Cały czas próbowałam uwolnić większą moc ale nie byłam w stanie. Nagle ogarnęło mnie zmęczenie. Nie miałam siły na nic. Zerwałam połączenie, a dalej nie wiem co się działo bo ogarnęła mnie ciemność.
*Alex*
Cały czas próbowała się połączyć z żywiołami, czułem jak bardzo się stara, lecz jej to nie wychodziło. Po chwili moc, którą wcześniej czułem osłabła. Po paru sekundach, odczyty z kardiogramu przemieniły się w linie prostą. Robin chciał do niej podbiec ale nie pozwoliłem mu.
- Co ty robisz?! Trzeba jej pomóc?!
- Po pierwsze: uspokój się. Po drugie: nie potrzebuje naszej pomocy. Nie jesteś tak przeszkolony jak ja i nie czujesz mocy pochodzącej od innej istoty, nie wiesz tego ale jej magiczna moc nie zniknęła więc nie umarła.
- A co może sobie odpoczywa?!
- Nie zbiera moc, nic jej nie jest, jej serce przestało bić, bo magowi jej klasy na kilka minut może się zatrzymać żeby zebrać moc. Musimy w nią uwierzyć.
- Jesteś pewny.
- Tak. Możesz wykorzystać tą przerwę i powiedzieć reszcie Tytanów jak wygląda sytuacja.
- Dobra, ale zawołasz mnie jak się obudzi?
- Tak.-i wyszedł.
Mam nadzieję, że nie przyjdzie jej do głowy żeby się poddać. Siedziałem i patrzyłem na jej ciało czekając aż w końcu się obudzi.
*Firmeza*
Otworzyłam oczy, ku mojemu zdziwieniu stałam, a nie leżałam. Wokół mnie panowała absolutna ciemność. Po paru minutach moje oczy przyzwyczaiły się do mroku ale i tak nic nie zauważyłam. Po chwili zauważyłam pięć postaci zbliżających się do mnie. Gdy były bliżej zauważyłam, że to są wilki. Każdy miał inny kolor sierści. Pierwszy od lewej miał złotą sierść, otoczoną błyskawicami. Kolejny miał sierść w kolorze wody i był nią otoczony. Sierść trzeciego była szara, a gdzieniegdzie miał powplatane liście. Następny był cały z ognia. Wygląd ostatniego ciężko opisać bo był półprzezroczysty. Nie wiedziałam co mam zrobić. Wilki były coraz bliżej. Ustawiłam się w pozycji obronnej.
- Nie chcemy zrobić ci krzywdy.-odezwał się niebieski wilk.
- Kim jesteście?
- Jak ja nienawidzę tego pytania.-tym razem powiedział szary wilk.
- A zatem jak powinno brzmieć pytanie?-zapytałam się go.
- Określenie "kim" bardziej pasuje do ludzi, a my do nich się nie zaliczamy. Więc pytanie powinno brzmieć: Czym jesteście?
- Dobra, zatem czym jesteście?
- A jak myślisz?-włączył się do rozmowy złoty wilk.
- Wyglądacie jak wilki ale nimi nie jesteście, prawda?
- Dobre rozumowanie, tak samo jak ty wyglądasz jak człowiek to nim nie jesteś, to my nie jesteśmy wilkami chociaż jesteśmy do nich podobni. Dużo istot, które nas widziały nazywały nas wilkami. Tak na prawdę jesteśmy wilkami ale jednocześnie nimi nie jesteśmy.-wyjaśnił mi czerwony wilk.
- To w końcu czym jesteście?
- Wilkami, ale nie takimi zwykłymi. Jesteśmy żywiołami w postaci wilka.-odezwał się ten półprzezroczysty.
- Łał. Niesamowite.
- Dobra, kwestie tego czym jesteśmy mamy wyjaśnioną. Teraz pora na coś trudniejszego.-powiedział złoty.
- Jak macie na imię?
- Ja mam na imię Raiton.-przedstawił się złoty wilk.
- A ja z kolei Suiton-odezwał się niebieski.
- Ja Doton.-szary.
- Jestem Katon-czerwony.
- Futon, miło mi.-oznajmił z uśmiechem półprzezroczysty
- Miło mi was poznać, ja jestem Firmeza.
- Wiemy kim jesteś.-oznajmił Katon.
- Czy wszyscy wiedzą kim jestem oprócz mnie?-zapytałam z irytacją.
- Nie wszyscy, tylko ci którzy powinni, a poza tym władasz pięcioma żywiołami czyli powinniśmy ciebie znać. A poza tym czekaliśmy na ciebie setki tysięcy lat.-wyjaśnił mi Raiton.
- Ale czemu na mnie czekaliście?
- Bo jesteś wyjątkowa, pomimo tego, że wiele ludzi władało żywiołami my czekaliśmy tylko na ciebie. Tylko ty jesteś w stanie przywołać nas w pełnej postaci.-oznajmił Doton.
- Ale wcześniej powiedzieliście, że ludzie nazwali was wilkami czyli już ktoś was widział.
- Tak, ale jeszcze nikt nas nie mógł przywołać do świata magii w prawdziwej postaci.-wyjaśnił Suiton.
- Aha. Mam pytanie.
- Jakie?-zapytali wszyscy równo.
- Czy ja... umarłam?
- W pewnym sensie tak, ale tylko po to żeby za chwile obudzić się wolna od tych cholernych mikrosond i spotkać się z nami.-powiedział Suiton.
- To dobrze.
- Musisz już wracać, ale przed tym zawrzyjmy układ.
- Jaki?
- Będziesz mogła nas przywołać kiedy zechcesz.
- A w zamian?
- Nie zapomnisz o nas.-lekko się zarumieniłam.
- Pewnie, że nie zapomnę. Co teraz?
- Uderzymy w ciebie mocą naszych żywiołów, po chwili obudzisz się w normalnym świecie, o ile można go tak nazwać. Ale nie możesz nikomu powiedzieć o nas, chyba że to będzie nagły wypadek. Ewentualnie twój chłopak może się dowiedzieć.
- To nie jest mój chłopak.-mój rumieniec trochę mocniej się zabarwił.
- Jeszcze zobaczymy, a i mamy dla ciebie jedną radę.
- Jaką?
- Idź z Alexem. Gotowa?
- Tak.
Zamknęłam oczy i czekałam aż uderzą we mnie żywiołami. Po chwili poczułam uderzenia, sądziłam ze będzie bolało ale to było przyjemne, czułam jak moja moc wraca. Usłyszałam jeszcze jak mówią: "Do zobaczenia" i zasnęłam po to żeby po chwili się obudzić w realnym świecie.
*Alex*
Strasznie długo się nie budziła. Już zacząłem się denerwować kiedy kardiogram odczytał bicie jej serca. Po chwili pojawiło się światło w różnych kolorach. Jej ręce zaczęły się świecić. Pomiędzy łokciem, a nadgarstkiem zaczęły pojawiać się znaki. Po dwa na każdą rękę. Jeden był podzielony na pół i znajdował się na oby dwóch rękach. Kiedy światło zniknęło, obudziła się.
- Witaj wśród żywych, Księżniczko.-powiedziałem do niej z uśmiechem.
- Hej, Książę.
Raiton
Suiton
Doton
Katon
Futon
Zajebioza <3 <3 *.* nie mogę się doczekać następnego rozdziału :D :D
OdpowiedzUsuńciesze się że komuś się podoba ;) a tak na marginesie to Ty zawsze nie możesz się doczekać kolejnego :P
Usuń