niedziela, 28 grudnia 2014

Książę i Księżniczka

*  *  *  *  *  *

*Alex*

Jest naprawdę słodka kiedy śpi. Zaniosłem ją do mojego mieszkania i położyłem na moim łóżku, a sam usiadłem na fotelu patrząc na jej drobne ciało. Ciekawe jak taka duża moc mieści się w tym drobnym ciele. Nie chciałem robić tego co zrobiłem, ale nie miałem innego wyjścia. Gdyby jakimś cudem przeżyła bez mojej interwencji śmiertelną dawkę najsilniejszej trucizny, która jest znana w świecie magii to pierwsze co by zrobiła to wpadła prosto w ręce Slade'a. Byłaby wtedy strasznie osłabiona i nie mogłaby walczyć. Nawet ja wtedy nie mógłbym jej pomóc. By nie przetrwała kolejnej nocy, a to jest sprzeczne z moją misją. Czasami zaczynała się trząść, wtedy podawałem jej małe porcje antidotum, które i tak nie było w stanie zniweczyć działania trucizny tylko trochę załagodzić jej działanie. Teraz wszystko zależało od jej woli walki. Zastanawiałem się dlaczego, Slade, skoro chciał mieć ją żywą nasączył kartkę śmiertelną trucizną. Chociaż nie byłem do końca pewny czy to na pewno on. Karteczka miała inny zapach niż jego i na pewno to nie był zapach, kolesia który chciał ją zabić, więc kogo? Patrzyłem na nią i tak się zastanawiałem nad tym, ale nic nie wymyśliłem. Poszedłem do kuchni i zrobiłem sobie herbatę. Wróciłem do pokoju z kubkiem herbaty. Za oknem było już ciemno, było widać księżyc w pełni. Odstawiłem kubek na stół i zobaczyłem, że znowu zaczęła się trząść, szybko do niej podbiegłem ze strzykawką. Tym razem było gorzej niż zwykle, teraz doszedł jeszcze zimny pot i strasznie się wierciła. Złapałem jej rękę i wstrzyknąłem kolejną dawkę antidotum. Po chwili uspokoiła się, dotknąłem jej czoła i poczułem, że jest gorące. Parzyło nawet mnie, a ja zawsze byłem gorący, moja temperatura ciała jest wyższa niż normalnego człowieka czy jakiejkolwiek rasy podobnej do niego, a mimo to temperatura jej czoła oparzyła mnie. Wiedziałem, że ona również ma wyższą temperaturę niż wskazuje norma, ale nie aż tak. To jest gorączka, którą nie sposób zniżyć normalnymi sposobami. Pobiegłem do salonu i powróciłem z czterema świecami w różnych kolorach. Pierwsza była niebieska, druga czerwona, trzecia zielona, a czwarta biała. Każda z nich symbolizowała inny żywioł. Niebieska-wodę, czerwona-ogień, zielona-ziemię, a biała-wiatr. Ustawiłem je wokoło łóżka i zapaliłem. Po chwili w powietrzu zaczęły unosić się zapachy należące do każdego żywiołu. Te świece dał mi mój mentor kiedy wyruszałem na misje, powiedział,że gdyby ona była w niebezpieczeństwie one jej pomogą. Dotknąłem jeszcze raz jej czoła, było chłodniejsze niż wcześniej ale ciągle było gorące. Usiadłem z powrotem na fotelu zostawiając zapalone świece. Na jednym wdechu wypiłem herbatę, uwielbiam ten napój, zawsze jak go pije czuje się silniejszy. Spojrzałem na nią i stwierdziłem, że jak się obudzi będę miał przechlapane, za to, że ją uśpiłem. Nie wiem czemu ale jak na nią patrzyłem moje serce biło szybciej. Na początku nie wiedziałem dlaczego akurat mnie wybrali na tą misję poza tym, że jestem jednym z najpotężniejszych mieszkańców mojego miasta. Teraz po części rozumiem dlaczego ja. Od razu jak ją zobaczyłem zakochałem się w niej, nie wiedząc nawet jaka jest, wtedy znałem tylko jej przeszłość i jej przeznaczenie. Ciekawe co ona czuje do mnie. W pewnym momencie jej powieki zaczęły drżeć. Po chwili otworzyła oczy ukazując światu piękne nieujarzmione i dzikie, niebieskie oczy. Uśmiechnąłem się do niej i powiedziałem:
- Witaj, Księżniczko.
- Co ja tu robię?-zapytała pół przytomnym głosem.
Już chciała wstać ale nie pozwoliłem jej na to.
- Jesteś u mnie, liścik był nasączony silną, śmiertelną dawką Asure. Jest to najsilniejsza trucizna jaką ludzkość zna. Uśpiłem ciebie bo inaczej byś umarła. Na razie musisz odpoczywać bo trucizna nie przestała działać. No chyba,że chcesz umrzeć.-wytłumaczyłem jej na jednym wydechu.
- Dziękuje.
- Za co?
- Uratowałeś mnie.
Odetchnąłem z ulgą, myślałem, że będzie wściekła.
- Myślałem, że mnie udusisz.
- To później, na razie nie mam siły i musisz mi pomóc uratować moich przyjaciół oraz musisz mi wyjaśnić parę istotnych rzeczy.
- Dobrze, ale nie teraz odpocznij jeszcze trochę bo kiepsko wyglądasz.
- Ty też się prześpij bo jesteś cały blady.
- Niech ci będzie.
Wstałem i ruszyłem do salonu, żeby położyć się na kanapie.
- Zaczekaj, nie chce być sama.-jej głos stawał się coraz cichszy.-Zmieścimy się razem tutaj, jeśli chcesz.
Uśmiechnąłem się do niej, a ona przesunęła się na skraj łóżka. Położyłem się przodem do niej.
- Dobranoc.-powiedziała pół szeptem.
- Słodkich snów,Księżniczko.-opowiedziałem, ale nie wiem czy słyszała bo miała już zamknięte oczy.
Po chwili zasnąłem z jej pięknym zapachem w moich nozdrzach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz