sobota, 27 grudnia 2014

Spotkanie

*  *  *  *  *  *

Trenowałam z Robinem już pół godziny. Tym razem nasz trening wyglądał nieco inaczej. Teraz nie robił tylko uników lecz walczył ze mną. Sądzę, że bardzo dobrze mi idzie. Po chwili byłam już całkowicie wyczerpana.
- Na dzisiaj koniec.-powiedział Robin.
Kiwnęłam tylko głową i wyszłam z sali. Poszłam do swojego pokoju, wzięłam świeży strój i poszłam się umyć. Jak wyszłam z łazienki wróciłam do swojego pokoju. Usiadłam na dywanie i zaczęłam medytować.
Spotkajmy się za chwile tam gdzie ostatnio.
Usłyszałam męski głos w mojej głowie.
Kim jesteś?
Księciem.
Jak to usłyszałam uśmiech sam pojawił się na moich ustach.
Po co mamy się spotkać?
Musimy porozmawiać.
O czym?
Coś bardzo dużo pytań zadajesz. Musimy porozmawiać o czymś bardzo ważnym.
Niech ci będzie, Superbohaterze. Będę za 10 minut.
Okej, Księżniczko.
I już więcej go nie usłyszałam. Poszłam do Robina, żeby mu powiedzieć, że wychodzę. Następnie poszłam na dach. Ciekawe jak ja mam się tam dostać w 10 minut, dobra teraz to w 2. Nagle moje włosy uniósł wiatr. Wiedziałam co mam zrobić. Przyzwałam wiatr i zamknęłam oczy. Nie wiem jakim cudem, ale gdy je otworzyłam to stałam już w zachodniej części miasta. Rozglądałam się za nim, ale nigdzie go nie widziałam. W pewnym momencie zauważyłam go po drugiej stronie ulicy, ubrany tak jak ostatnio, a po chwili pojawił się obok mnie.
- Tu za rogiem jest dobra knajpka, chodźmy tam.-powiedział.
I poszliśmy do knajpki. Usiedliśmy przy wolnym stoliku w kącie. Właściwie to była kawiarnia. Niczym się nie wyróżniała. Po chwili podeszła do nas kelnerka.
- Czy podać coś?
- Tak, poproszę dla mnie kawę, a dla tej miłej pani gorącą czekoladę.
Kelnerka odeszła, a ja się go zapytałam.
- Skąd wiesz, że chce akurat to co zamówiłeś?
- Po prostu wiem.
- To o czym chciałeś porozmawiać?
- O tobie.
- Yyyy... nie wydaje mi się żeby było to coś bardzo ważnego.
- Dla ciebie może nie bo jeszcze nie wiesz jaka jesteś ważna, ale dla całego świata magii jesteś bardzo potrzebna, Firmezo.
- Skąd ty możesz o mnie cokolwiek wiedzieć? A poza tym skąd znasz moje imię?
- Wiem o tobie bardzo dużo, a skąd to już bardzo długa historia, którą jeszcze nie jesteś gotowa usłyszeć.
No teraz to mnie wkurzył.
- Nie wiesz o mnie nic i nie masz prawa decydować na co jestem gotowa, a na co nie, a poza tym my się nawet nie znamy.
Już chciałam wyjść,kiedy ten bezszczel złapał mnie za rękę. Spojrzałam na niego moim najbardziej nienawistnym spojrzeniem jakie znam i chciałam wyrwać rękę ale okazał się bardzo silny.
- Zaczekaj, to co mam ci do powiedzenia jest bardzo ważne. Tu chodzi o twoje życie. I nie ma problemu możemy się poznać tylko mnie wysłuchaj.
- Okej.-I usiadłam z powrotem.-Zacznijmy od nowa. Mam na imię Firmeza, a ty?
- Alex.
Podeszła do nas kelnerka i postawiła nasze kubki na stole. Dobrze, że zabrałam ze sobą drobne, odczekałam chwilę już chciałam coś powiedzieć, kiedy Alex odezwał się w moich myślach.
Mamy towarzystwo.
Kto?
U góry, na suficie.
Spojrzałam na sufi i zauważyłam zielonego pająka. 
Bestia.
Po chwili Bestia zaczął w popłochu zwiewać z sufitu i już go nie zobaczyłam.
- Powiedziałeś mu coś.
- Tylko żeby sobie poszedł.
- No to teraz powiedz mi o co chodzi z tym zagrożeniem mojego życia.
- Po prostu nie jesteś tu bezpieczna. Musisz stąd wyjechać.
- Jak to nie jestem bezpieczna?
- Ktoś ciebie chce zabić i to ktoś bardzo potężny. Nie mówię tu o Trygonie bo to ktoś o wiele potężniejszy. Młodzi Tytani nie ochronią ciebie przed nim.
- A ty może tak?
- Ja nie, ale wiem kto da radę.
- I, że niby mam teraz opuścić Młodych Tytanów?
- Decyzja należy do ciebie. Wiem, że to nie jest łatwe ale taka jest prawda. Chodź, odprowadzę ciebie.
Dopiłam czekoladę, a on zostawił kasę za napoje. Wyszliśmy z kawiarni. Chciałam przywołać wiatr, ale Alex mnie powstrzymał.
- Mam złe przeczucia. Teleportujemy się za pomocą mojej magii. Chwyć mnie za rękę.
Wyciągnął rękę, a ja dopiero po chwili ją złapałam. Teleportacja jest krótka i w ogóle nie zauważalna, gdyby nie fakt, że teraz znajdowaliśmy się na wysepce gdzie znajdowała się wieża. Podeszłam do drzwi i zauważyłam karteczkę. Chwyciłam ją i zaczęłam czytać na głos.

"Porwałem Młodych Tytanów, jeśli chcesz oszczędzić im cierpienia i przedłużyć ich życie do przyjdź do mnie i zrób wszystko co ci każę. Slade."

Z każdym słowem zaczęło mi brakować tlenu. Upadłam na kolana i zaczęłam ciężko dyszeć. Nie wiedziałam co zrobić.
- Uspokój oddech. Bierz długie i głębokie wdechy.-usłyszałam Alexa za plecami, już do mnie pod chodził. Ukucnął przede mną i złapał moją głowę, i zrobił tak, że spojrzałam mu w oczy, te piękne brązowe oczy.-Wszystko będzie dobrze, zobaczysz.
Uśmiechnął się do mnie i mnie przytulił. Poczułam ukłucie w boku. Spojrzałam tam i zobaczyłam, że chłopak wstrzykuje mi jakąś substancje po chwili zaczęłam zasypiać. Przed zaśnięciem poczułam jeszcze jak bierze mnie na ręce i to niesamowite ciepło bijące od niego. Nie wiem czemu ale wiedziałam, że nie zrobi mi krzywdy i zasnęłam z poczuciem bezpieczeństwa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz