* * * * * *
Obudziłam się w tym samym pokoju co zasnęłam. A miałam nadzieje, że się magicznie teleportuje. Nie lubię szpitali, nigdy ich nie lubiłam.
- Na reszcie się obudziłaś.-spojrzałam w stronę głosu i zobaczyłam Raven.
- Gdzie Robin?-obiecał, że będzie przy mnie.
- Musiał się porządnie wyspać.-no tak, tak bardzo się skupiłam na sobie, że zapomniałam, że on też ma swoje potrzeby.-Aha.
Nastała niezręczna cisza. Spojrzałam na twarz dziewczyny i zobaczyłam, że się nad czymś zastanawia. Ciekawe czy nad tym samym co ja.
- Nie patrz tak na mnie.-nie mam pojęcia jak ona to robi. Myśli, a jednocześnie ma kontakt ze światem.-Myślisz o tym samym, co ja?
- Nie wiem, bo nie wiem o czym ty myślisz ale wydaje mi się, że myślimy o tym samym.-znowu cisza.
- Prawdopodobnie nie jesteśmy w pełni siostrami.-powiedziałyśmy równocześnie.
- Czyli jednak o tym samym.-stwierdziła azaratka.
- Nie możemy nimi być skoro jestem połączona ze wszystkimi żywiołami, a ty nie.
- Też tak myślę, a ty nawet nie umiesz używać tych samych mocy co ja.
- Skąd wiedziałaś, że jak zacznę medytować to żywioły zaczną walczyć?
- Jak medytowałyśmy to wokół ciebie po kolei pojawiały się żywioły. Stwierdziłam, że warto spróbować i udało się.
- Mogę już stąd wyjść?
- Myślę, że tak.
Najpierw usiadłam, a potem próbowałam wstać. Zakręciło mi się w głowie i zrobiło mi się ciemno przed oczami. Bym upadła gdyby nie czyjeś silne ramiona. Spojrzałam w górę i zobaczyłam Robina. Z powrotem posadził mnie na łóżku.
- Nie sądzę żebyś mogła już chodzić.-spojrzał na mnie, a potem na Raven.-Dlaczego pozwoliłaś jej wstać, skoro wiesz w jakim jest stanie?
- Jakbyś nie zauważył to gdybym powiedziała jej, że nie może jeszcze wstawać to i tak by wstała. Zdarzyło by się dokładnie to samo, z tą różnicą, że bym musiała jej tłumaczyć dlaczego jeszcze nie może wstać.
- Aż tak łatwo mnie rozpracować?-zapytałam dziewczynę z niedowierzaniem.
- Widząc twoją reakcje na to, że ciągle tu leżysz można było się domyśleć, że jak najszybciej będziesz chciała stąd wyjść.
- Aha.
Znowu próbowałam wstać. Robin spojrzał na mnie wilkiem. Tym razem nie zrobiło mi się słabo. Spojrzałam na Robina zwycięskim wzrokiem. Z sali szpitalnej skierowaliśmy się do salonu. Reszta Młodych Tytanów tam siedziała. Kiedy usłyszeli, że ktoś wchodzi szybko odwrócili się w stronę wejścia.
- Obudziła się nasza bogini żywiołów!-wykrzyczał radosny Cyborg widząc, że się wreszcie obudziłam. Jeszcze nikt nigdy mnie tak radośnie nie przywitał.
- Jak się czujesz nasza przyjaciółko?-zapytała uradowana Gwiazdka.
- Bardzo dobrze.-Robin spojrzał na mnie z uniesionymi brwiami, ale nic nie powiedział.
Każdy opowiadał jak niesamowicie wyglądały żywioły. Cały wieczór graliśmy, rozmawialiśmy i śmialiśmy się. To był naprawdę bardzo miły wieczór. Była bardzo późno kiedy wszyscy się zebrali i poszli spać. Ja oczywiście spałam na bardzo wygodnej kanapie. Nie mogłam zasnąć, więc wstałam i usiadłam obok wielkiego okna. Woda wyglądała bardzo pięknie, a jeszcze ładnie gwiazdy odbijające się w niej.
- Herbaty?-tak się zapatrzyłam, że nie zauważyłam wchodzącego Robina, pokiwałam głową na tak. Po chwili usiadł obok mnie z dwoma kupkami herbaty.
- Nie tęsknisz za domem?-zapytał po pewnym czasie.
- Ja nie ma domu.-uniósł brwi w geście zapytania.-Jestem sirotą, nie mam rodziców. Wychowałam się w Domu Dziecka, w szkole nigdy nie miałam znajomych. Nigdy nie uważałam tamtego miejsca jako mojego domu.
- Więc czym jest dla ciebie dom?
- Dom dla mnie nie jest budynkiem lecz ludźmi do których można wracać, którzy cieszą się, że wróciłeś do domu. Dom jako budynek jest tylko budowlą, ale jeśli wypełnić ją ludźmi którzy ciebie kochają, daje schronienie przed każdym zagrożeniem. Nie zawsze rodziną są ludzie, którzy są połączeni więzami krwi, są połączeni o wiele silniejszymi więzami, których nie da się zerwać. Nigdy nie miałam domu, więc nigdy nie czułam się bezpieczna, ale teraz, z wami czuje się bezpieczna mimo, że znamy się bardzo krótko ja czuje, jakbyśmy się znali całe życie. Nie chce wracać do tamtego fałszywego świta gdzie ludzie są podzieleni na grupki i nie potrafią się dogadać. Gdzie, silniejsi gnębią słabszych z myślą o sobie, żeby tylko udowodnić swój autorytet. Tam gdzie można znaleźć bardzo dużo ludzi ale bardzo rzadko człowieka.
- Zgadzam się z tobą ale mam jedno pytanie.
- Jakie?
- Czy chciałabyś dołączyć do naszej rodziny, Młodych Tytanów.-no to teraz mnie zaskoczył.
- Ja... Nie wiem co powiedzieć... Dziękuje.-rzuciłam mu się na szyje prawie rozlewając herbatę.
- Czyli się zgadzasz?
- Tak.-powiedziałam ze łzami w oczach.
Bardzo długo później rozmawialiśmy, właściwie o wszystkim i o niczym. W pewnym momencie Robin wstał.
- Późno już, czas iść spać, musisz się wyspać.
- Na co?
- Twoje umiejętności walki wręcz ciągle są bardzo słabe. Jutro trening, a nie chciałbym żebyś mi padła po paru minutach.-chyba dostrzegł, że zrobiłam się blada bo się zaśmiał.-Dobranoc.
I wyszedł, zostawiają mi komunikator na ławie. Po chwili wstałam i położyłam się. Ten dzień był naprawdę wspaniały. Zasnęłam z uśmiechem na ustach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz