* * * * * *
- Dlaczego?!-cały czas kłóciłam się z Bestią.
Obudziłam się jakieś 5 minut temu, okazało się, że ogniki Slade'a zaatakowały miasto, a oni zostawili mnie z Bestią, żebym czasami do nich nie dołączyła. Pfff... Czy oni myślą, że jestem taka słaba.
- Już ci powiedziałem!
- Dobra sam tego chciałeś.
Utworzyłam wielką kule wody i wpakowałam do niej Bestię.Czy tego chcą czy nie i tak im pomogę. Nie wiem czemu, ale po obudzeniu nic mnie nie bolało, czułam się jak nowo narodzona i także czułam, że żywioły od teraz będą słuchać się tylko mnie. Poszłam na dach. Wyrwałam z ziemi jej kawałek i stanęłam na nim. Nie było łatwo sterować ale w końcu udało mi się to opanować. Skierowałam się w stronę miasta. Zaważyłam wielki pożar w zachodniej części. Poleciałam w tamtą stronę. Po chwili ujrzałam Młodych Tytanów otoczonych przez ogniki. Wylądowałam przed nimi, a właściwie zeskoczyłam z kamienia, który potem gdzieś uderzył ale nie przejmowałam się tym.
- Co ty tu robisz?!-no pięknie, ja tu im z pomocą nadchodzę, a Robin już na mnie krzyczy.
- Jakbyś nie zauważył, przyleciałam was uratować.
- Nie potrzebujemy pomocy.
- Jaaasne, tylko ledwo stoisz na nogach. Pora ugasić parę ogników!
- Czy to aby na pewno twoja siostra?-usłyszałam głos Cyborga za plecami.
- Właśnie tak się zastanawiam.-odpowiedziała mu Raven.
Zaczęłam atakować. Nie było łatwo bo jak powaliłam jednego to ziemi wyłaniały się dwa kolejne. Nagle wpadłam na pomysł. Nie daleko jest morze. Jakby mi się udało dotrzeć do niego to wygrana była by po mojej stronie. Zaczęłam torować sobie drogę do wody. Byłam coraz bliżej. Cały czas robiłam uniki przed ich pociskami. Byłam tak skoncentrowana na tym, że jestem coraz bliżej, że nie zauważyłam lecącego w moją stronę palącego się samochodu. Był czarny i sportowy. Nie mogłam nic już zrobić, był za blisko, a ogniki były wszędzie dookoła. Gdyby jakimś cudem uniknęła samochodu to i tak wpadłabym w ręce tych ognistych potworów. Młodych Tytanów zostawiłam daleko w tyle więc by mi nie pomogli, a i tak byli wykończeni. Czekałam na nieuniknione. Nagle poczułam jak ktoś mnie bierze na ręce i odskakuje. Samochód rozbił się kilka metrów dalej. Ogniki odsunęły się, nie wiadomo czemu. Spojrzałam na mojego wybawcę. To był największy przystojniak jakiego kiedykolwiek spotkałam. Cała jego twarz była piękna. Jego włosy były długie i o odcieniu nieba w bezchmurny dzień. Oczy, brązowe ale to nie był zwykły brąz. W tych oczach można było się utopić. Kości policzkowe wyraźnie zaznaczone. Spojrzał na mnie swoimi pięknymi oczami,a ja w nich utonęłam.
- Tylko nie zaśnij Księżniczko, bo jesteśmy w środku walki.-jego głoś był głęboki i piękny.
Lekko się zarumieniłam jak nazwał mnie księżniczką, ale po chwili się otrząsnęłam. Postawił mnie na ziemię. Jeszcze raz na niego spojrzałam ale tym razem na resztę jego ciała. Był wysoki, o głowę ode mnie wyższy. Umięśnione ciało, wyraźnie zaznaczone obcisłą, granatową kamizelką, na nią miał zarzucony płaszcz, również granatowy ze złotymi dodatkami. Spodnie miał białe z brązowym paskiem. Wyglądał tak niesamowicie, że nie mogłam oderwać od niego oczu. Nagle obok nas przeleciał ogromny kawałek budynku. Powróciłam do normalnego świata. Zaczęłam walczyć, tym razem nie próbowałam dostać się do morza, byłam tak blisko niego, ze czułam słony zapach wody. Spojrzałam na wybawcę i zauważyłam, że jest w tarapatach. Ogniki go otoczyły. W prawej ręce trzymał miecz. Stwierdziłam, że pora na rewanż. Na chodniku zauważyłam hydrant. Skupiłam się na nim. Po chwili woda zaczęła z niego lecieć. Skierowałam strumień w stronę chłopaka, ale tak żeby zaatakowało potwory, a nie jego. Po paru minutach ogniki zniknęły, a niebiesko włosy, spojrzał na mnie z szeroko otwartymi oczami.
- Nie tylko ty Książę jesteś superbohaterem.
- Niech ci będzie, ale ty ewentualnie możesz byś superbohaterką.
Uśmiechnął się do mnie. Był to najpiękniejszy i najszczerszy uśmiech jaki kiedykolwiek widziałam. Odwzajemniłam go. Walczyliśmy już pół godziny, a ogników ciągle nie znikało. Zamknęłam oczy i skupiłam cała swoją uwagę na morzu. Chłopak zauważył, że potrzebuje skupienia i podszedł do mnie. Zaczął mnie ochraniać. Poczułam moc wody. Pomyślałam o tym co ma zrobić. Po chwili byłam cała mokra. Otworzyłam oczy, on też był mokry ale za to nie było widać ogników.
- Dziękuje za pomoc.-powiedziałam.
- Nie ma za co. Kiedyś jeszcze się spotkamy.-po tych słowach zniknął.
Byłam wykończona, ale cały czas się uśmiechałam. Upadłam na kolana.
- Nic ci nie jest?-usłyszałam zmartwiony głos Robina.
- Nie, wracajmy do domu. Bestia się wścieknie za to co mu zrobiłam.
- Na pewno.
Gwiazdka pomogła mi wstać i ruszyliśmy w stronę wieży.
Ten rozdział dedykuje mojej przyjaciółce, Andzi, która cały czas mnie poganiała. Mam nadzieje, że się podoba.

A to jest przystojniak, który mnie uratował. Niektórzy może już go znają, ale nie mogłam się oprzeć. Na razie pojawił się bez tatuażu.
I warto było ciebie poganiać :3 :D Jak zwykle zajebisty rozdział <3 mam nadzieje, że następny pojawi się dużo szybciej :*
OdpowiedzUsuńPostaram się ;)
Usuń