wtorek, 16 grudnia 2014

Trening, trening i jeszcze raz trening

*  *  *  *  *  *

- Co tak słabo!-non stop na mnie krzyczał Robin.
- Cholera
Jak mówił, ze nie chce żebym mu padła po paru minutach to myślałam, że żartuje, a tu proszę. Ćwiczymy już 3 godziny, a on ciągle nie daje mi spokoju. Właściwie to nasz trening polegał na tym, że ja próbowałam go uderzyć, a on albo robił unik, albo blokował. Czasami też mi się odwdzięczał. W przeciwieństwie do niego byłam cała poobijana, podrapana i posiniaczona. A ten sobie stał jak gdyby nigdy nic. Ani jednego zadrapania. Pot ze mnie leciał ciurkiem, chłopak w ogóle nie zwracał uwagi na to, że ledwo stoję na nogach, nie wiem co chciała osiągnąć ale nie podobało mi się to.
- Przestań używać tych samych kombinacji. Robisz wszystko zawsze tak samo. Zacznij improwizować.
- Łatwo powiedzieć, to nie ty ledwo stoisz na nogach!
- Jak mnie porządnie uderzysz to będzie koniec lekcji. Wiesz co? Myślałem, że będziesz silniejsza, a tu co? Taka miernota przede mną stoi. Nie wiem czy to mam sens żebyś była Młodą Tytanką.
Teraz to mnie wkurzył. Poczułam ogromny przypływ mocy i zaczęłam w niego uderzać. Teraz nie myślałam nad tym jakiej kombinacji użyć tylko myślałam o tym aby porządnie mu walnąć. Po chwili uniki Robina i moje nie udane próby przerodziły się na prawdziwą walkę. Parę razy wylądowałam na podłodze ale za każdym razem się podnosiłam i walczyłam dalej. Nie obchodziło mnie to, że całe ciało miałam poobijane, chciałam po prostu udowodnić mu, że się myli. W końcu po 30 minutach chłopak wylądował na ziemi. Nie wierzyłam w to co się stało. Po chwili podniósł się z uśmiechem na ustach.
- Bardzo dobrze. To co mówiłem wcześniej było nie prawdą, chciałem ciebie zdenerwować. Hej, słyszysz mnie?
Byłam tak zmarnowana, że nie mogłam ustać. Leciałam na ziemie. Robin już do mnie biegł ale nie zdążył i wylądowałam na ziemi.
- Hej! Nie zasypiaj!- masz, teraz nagle się martwisz, a wcześniej to co?
- Uleczę ją.-usłyszałam spokojny głos Raven.
- Oki, to ja pójdę po wodę.-i wyszedł.
Po chwili czułam się już lepiej ale ciągle nie miałam siły żeby wstać. W końcu udało mi się usiąść. Ciężko dyszałam. Nie mogłam uspokoić bicia serca i oddechu. Oczy mi się same zamykały. Zobaczyłam przed sobą butelkę wody. Wzięłam ją drżącą ręką i napiłam się. Po paru minutach odzyskałam siły. Nawet nie zauważyłam jak Robin wyszedł. Wstałam i chciałam wyjść ale Raven mnie zatrzymała.
- A ty dokąd?
- Yyy... Chce iść się umyć.
- Nic z tego.
- Dlaczego?
- Czeka ciebie jeszcze jeden trening.
- No chyba nie.
- Nie marudź tylko chodź.
No nie wierzę. Czy oni chcą się mnie pozbyć? Poszłyśmy na dach.
- No i po co tu jesteśmy?
- Podczas walki z Robinem, twoje pięści paliły się, lekko ale jednak. Teraz, kiedy przed chwilą używałaś tego żywiołu masz jeszcze z nim jakieś połączenie, więc przywołaj go jak i pozostałe.
Nie wiem co sobie myślała, ale chyba nie zdaje sobie sprawy z tego, że jestem wyczerpana. Spojrzałam na nią spode łba i zauważyłam, że nie odpuści mi. Wzdychnęłam ciężko i usiadłam w siadzie skrzyżnym. Zastanawiałam się jak mam przywołać żywioły i przypomniał mi się dzień kiedy po raz pierwszy przywołałam ogień. Teraz rozumiem dlaczego sprowadziła nas na dach. Miałam poczuć wszystkie żywioły. Zamknęłam oczy. Najpierw pomyślałam o ogniu, o jego cieple i poczułam ciepło wokół ciała.  Następnie o wietrze, moje włosy uniosły się do góry, a ja poczułam przyjemny podmuch. Kolej na ziemię, zapach skoszonej trawy zaczął unosić się w powietrzu. Na wodzie nie musiałam się zbytnio skupiać bo sama przyszła z pięknym powiewem znad morza. W mojej głowie rozbrzmiały słowa piosenki, która jak miałam 3 lata pojawiła się w mojej głowie, znikąd. A oto one:

Podnieś wzrok, poczuj ciepło promieni
Zanurz się w głębi złocistej jesieni
W śniegu bieli poczuj chłód przemijania
Nim przebiśniegi oznajmią swój zamiar
I świat zmieni się w zieleni barwach
Składając ziemi pocałunek na wargach.

Oczywiście to tylko kawałek ale w tej chwili tylko to usłyszałam. Kiedyś nie rozumiałam tego ale teraz wiem o co chodzi. Lato-ogień, jesień-wiatr, zima-woda, wiosna-ziemia. Otworzyłam oczy i wyrecytowałam słowa, trochę zmienione i dodałam trochę od siebie.
- Podnieście wzrok, poczujcie ciepło promieni. Zanurzcie się w głębi złocistej jesieni. W śniegu bieli, poczujcie chłód przemijania. Nim przebiśniegi oznajmią swój zamiar i świat zmieni się w zieleni barwach. Składając ziemi pocałunek na wargach. Jam jest wasz władca. Żywiły! Odpowiedzcie na moje wołanie i słuchajcie się mnie. To jest wasze przeznaczenie.-nie wiedziałam skąd ale wiedziałam, ze to jest zaklęcie.
Już nie siedziałam tylko unosiłam się w powietrzu. Zobaczyłam każdy żywioł. Po chwili wszystkie złączyły się ze mną, a ja czułam, że teraz będą słuchać się tylko mnie. Dalej nic nie pamiętam tylko tyle, że upadłam. Po raz kolejny zemdlałam.

                                              
Słowa, który zostały zacytowane to kawałek zwrotki piosenki:
Buka ft. Skor-Zamknij oczy

Kolejna z wielu piosenek, które mnie inspirują.

1 komentarz: